Adept - Godzina w samochodzie

Znowu się czuję jakbym palce jej wyginał
Nie chcę zostać typem, co się niepotrzebnie spinał
To nie jest moja dziewczyna, ale już tak jednak mam
Czuję toksyczną zazdrość, a nie chce wywoływać dram
I znów czuję, jak we łbie mi się pierdoli
Nie wiem o co mi chodzi, ale jednak coś mnie boli
Sam nie wiem na czym stoję i co mam
Wolę nie mieć nic niż kłamać, że w otwarte karty gram

Kolejna nocka zakrapiana alkoholem
Stół gdzie mnie nie ma poprószony mefedronem
Tam gdzie mnie nie ma nabijają bongo ziołem
A ja stoję pod domem i się bawię telefonem

Siedzę w samochodzie, nie jestem już na chodzie
Chcę spać ale pisze do tej, co może mi coś powie
O tym jak się czuję, a czuję się jak w grobie
Wbity w tapicerkę myślę co ze sobą zrobię

Ale tak się teraz czuję, teraz się dołuję
Teraz myślę o dziewczynie, z którą się całuję
Nowe myśli formułuję, może to zrozumiem
Składam to jak origami, a origami nie umiem

I gdy tak myślę co leży mi na sercu
Z głośnika ryczy bas, w kościach drga pięćdziesiąt herców
To leci moja plejka, playlista do płakania
Ale raczej mi to przejdzie, łez nie będzie do ścierania

Znowu się czuję jakbym palce jej wyginał
Nie chcę zostać typem, co się niepotrzebnie spinał
To nie jest moja dziewczyna, ale już tak jednak mam
Czuję toksyczną zazdrość, a nie chce wywoływać dram
I znów czuję, jak we łbie mi się pierdoli
Nie wiem o co mi chodzi, ale jednak coś mnie boli
Sam nie wiem na czym stoję i co mam
Wolę nie mieć nic niż kłamać, że w otwarte karty gram

Dochodzi pierwsza, dalej nie wiem co mnie trzyma
Może to moja wina, a może to dziewczyna
Może to przemęczenie, może to ekipa
A raczej jej brak, może powinienem razem z nimi jebać krisa

Na telefonie rysa
Nie wiem czego mi brak, nie wiem co mam dalej pisać
Nie wiem nawet o co powinienem pytać
Jutro z rana będzie dane mi to znowu czytać

Może tak jest teraz w modzie
Może to ja przesadzam, bo mam najebane w głowie
Kreski eyelinerem i kreski na stole
Zaraz kreski ułożone w krzyż na kolejnym pierdolonym grobie

Ktoś powie - zamiast zapełniać cmentarze
Lepiej skończyć na terapii albo skończyć w Monarze
A najlepiej żeby dobrze skończyć
To skończyć pierdolić głupoty zamiast kogoś swoim fałszem wykończyć

Znowu się czuję jakbym palce jej wyginał
Nie chcę zostać typem, co się niepotrzebnie spinał
To nie jest moja dziewczyna, ale już tak jednak mam
Czuję toksyczną zazdrość, a nie chce wywoływać dram
I znów czuję, jak we łbie mi się pierdoli
Nie wiem o co mi chodzi, ale jednak coś mnie boli
Sam nie wiem na czym stoję i co mam
Wolę nie mieć nic niż kłamać, że w otwarte karty gram

Written by:
Amadeusz Burnat

Publisher:
Lyrics © O/B/O DistroKid

Lyrics powered by Lyric Find

Adept

Adept

View Profile